No i się pokiełbasiło!

A to wszystko przez "Bezdomną".

Gdy zaczynałam pisać tę książkę, o dziewczynie, która została "dzięki" mężusiowi wyrzucona na bruk, zapowiadało się ciężko, ale... no trudno, czasem trzeba poruszyć ważny problem. A problem bezdomności jest ważny. Zarówno ludzi, którzy z różnych, czasem dramatycznych przyczyn zostają pozbawieni domu, jak i traktowanie tych ludzi przez społeczeństwo. Bezdomnemu psu się współczuje, bezdomnym człowiekiem się gardzi.
Ta książka miała opowiedzieć o tym, że czasem ci pogardzani są bardziej ludzcy, niż gardzący.

Zaczęłam ją więc pisać - w Wigilię bezdomna Kinga próbuje się zabić, ale ratuje jej życie bury kocur - to możecie przeczytać w zapowiedziach. Szło mi całkiem nieźle do momentu, gdy Kinga nie zaczęła opowiadać swojej historii, bo okazało się, że jej bezdomność to normalnie pikuś, wobec tragedii, która ją spotkała.

No i wymiękłam wobec tej tragedii. Szczególnie, że ja sama o mały włos nie podzieliłabym losu Kingi. Wróciły wspomnienia, wróciła trauma, zaczęłam wyrywać sobie tę opowieść z serca i duszy i... moje coś (pisarstwo prawdopodobnie) odmówiło posłuszeństwa. Utknęłam. Nie mogę dalej pisać "Bezdomnej", a przy najmniej nie od razu. Może na raty, jak "Miasto Walecznych", przy którym również wysiadam psychicznie, poznając prawdziwe losy tamtych Bohaterów, ich rodzin, pomordowanych bestialsko, spalonych żywcem w powstańczych szpitalach...

Mam wyobraźnię bogatszą niż bym chciała. Bohaterami SIĘ STAJĘ, a ich przeżycia stają się MOIMI PRZEŻYCIAMI, musicie mi więc wybaczyć, że na razie "Bezdomnej" nie będzie. Kiedyś ją napiszę, bo ta książka musi powstać, po prostu musi. Ktoś musi przestrzec młode matki przed niebezpieczeństwem psychozy poporodowej, padło na mnie, ale... jeszcze nie teraz. "Bezdomna" plus zima = galopująca depresja.

Wydawca przesunął termin premiery, a na miejsce tej powieści wejdzie pierwszy tom czegoś, co lubicie najbardziej: trylogii o przyjaciółkach, własnym wymarzonym miejscu na ziemi, spełnianiu marzeń i poszukiwaniu miłości. Czyli zaczynamy serię różaną! Tom I "Klucz do marzeń. Kamila" już w czerwcu. Znacie mnie na tyle, by domyślać się, że trylogia - z założenia "ku pokrzepieniu serc" - będzie miała drugie dno, a nim będzie przesłanie: "jednym drobnym gestem możesz zmienić ludzkie życie".

To co, moje kochane Czytelniczki? Wybaczycie mi odłożenie "Bezdomnej" na przyszły rok? Przyjmiecie serię różaną i jej trzy bohaterki tak serdecznie, jak przyjęłyście trylogię z kokardką?

A na koniec coś bardzo ślicznego: "Kołysanka" Kasi Haczewskiej i mój kilkudniowy wówczas synuś, który za trzy dni kończy dwa latka. Nadal śpiewam mu jednak tę kołysankę...